„Jest wojna, Niemcy napadli na Polskę”

Przed wojną uczestniczyłem do Szkoły Powszechnej nr 23 im. J. Kochanowskiego[1] na Załężu. Byłem bardzo dobrym uczniem. Udzielałem się dużo społecznie. Uczęszczałem do Krucjaty Eucharystycznej i do Dzieciństwa Jezus. Należałem do zuchów, a następnie do 21 drużyny harcerskiej na Załężu gdzie byłem zastępowym.

Pamiątka ze święta patronalnego Krucjaty Eucharystycznej – 16.11.1938 r.
(ja zaznaczony kółeczkiem)
 

Gromada Zuchów przy szkole nr 23 – 20.02.1938 r. (ja zaznaczony kółeczkiem). Pierwszy z prawej nasz wychowawca Józef Pukowiec.
 
Legitymacja Koła Przyjaciół Harcerstwa – 01.01.1939 r.
 

W 1939 roku ukończyłem szóstą klasę szkoły podstawowej i zdałem egzamin do V Gimnazjum Państwowego[2] w Katowicach. Miałem już wszystkie książki i mundurek gimnazjalny, kiedy nastały wielkie nastroje wojenne i o wojnie mówiono na co dzień. W tym czasie zaciągnąłem się do Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej[3], jako ten, który bił na alarm w razie nalotu.

W piątek 1 września 1939 roku o godz. 5:00 ojciec przyszli[4] z nocnej zmiany. Pracowali w Tramwajach Śląskich, gdzie był sanitariuszem. Nosili drelichowy zielony mundur z wyłogami czerwonego krzyża na kołnierzyku. Tego ranka powiedzieli okropne słowa „jest wojna, Niemcy napadli na Polskę”. Ja otrzymałem od Drużynowego wartę wyznaczoną na dachu przy syrenie w szkole im. Lompy[5] na Załężu. Dyżur miałem przez dwie godziny. Syreny ręcznej użyłem raz, kiedy niemieckie samoloty przeleciały nad Katowicami. Nasza artyleria strzelała, ale wybuchy naszych pocisków były daleko od niemieckich samolotów. Na ten widok mówiono o zdradzie i sabotażu, że celowniki dział przeciwlotniczych były przestawione przez zwolenników Niemców już w zakładach zbrojeniowych. W domu i wszędzie panowała panika i strach.

W pierwsze dni września nasze wojsko wyłapywało Niemców, którzy należeli do Freikorps[6]. Posyłano ich po cywilu na pierwszą linię ognia wyposażonych w pałki przypominające maczugi i broń. Mieli stać się tarczą dla wojsk niemieckich. Złapanych ładowano na ciężarówki. W drodze do niewoli ludzie obrzucali ich kamieniami. Nie długo jednak cieszyliśmy się z ich niewoli.

1 września 1939 roku – wejście Niemców do Polski i lokalizacja naszego rodzinnego miasta Katowic
 

Wojsko niemieckie zaczęło przekraczać granice[7]. Ludzie uciekali z granicy z Niemcami w głąb Polski. Każdy uciekał jak mógł – wozami, wózkami, pieszo lub na rowerach. Moja mama też spakowała trochę rzeczy - jedzenie, pierzyny i ubiór. Mieliśmy taki mały czterokołowy wózek, którym woziliśmy raz w tygodniu zakupy. Tym razem na wózek położyliśmy dwie deski i załadowaliśmy nasz dobytek. Mama z tatą uzgodnili, że w sobotę wyruszymy do babci na Wolę[8], bo tam będzie bezpieczniej.

W niedzielę 3 września zaraz po nocnej zmianie ojca z całym naszym dobytkiem wyruszyliśmy w kierunku Woli. Ojciec z rowerem, a my, tzn. ja i siostry Klara, Tila i Jadzia ciągnąc wózek. Brat Stanik (Stanisław) wyruszył dwa dni wcześniej ze skautami. Kiedy byliśmy już za Mysłowicami w stronę Nowego Bierunia nagle wystraszył nas olbrzymi wybuch. Okazało się, że został wysadzony most na Przemszy w Mysłowicach. Ludzie zaczęli panikować.

 3 września 1939 r.

W tłumie spotkaliśmy Józka Buchtę (przyszłego męża mojej siostry Klary), który był w czynnej służbie w Wojsku Polskim. On to właśnie był ostatnim, który opuścił linię frontu Wirek-Kochłowice. Mówił, że Niemcy przedzierali się przez nasze stanowiska liniowe i parły na przód.

Razem dojechaliśmy do Kosztów, przez które uciekali liczne grupy uciekinierów z Wyrów. W Wyrach rozgrywały się czynne walki żołnierzy polskich z niemieckimi. Uciekający ludzie odcięli nam drogę na Wolę. Co było począć. Krótka szybka rodzinna narada. Ojciec powiedzieli, że ucieka dalej bo może gdzieś uda mu się wcielić do wojska, a przecież wojna nie będzie trwać długo. Mama zdecydowali zostać z nami u kuzynki w Kosztowach. W końcu ojciec pożegnali się ze wszystkimi i zaczęli zbierać się do drogi, wtedy ja prosiłem ojca „Tato jadę z Wami”. Ojciec popatrzeli na mnie i bez namysłu powiedzieli „siadej”. Rower ojca był dostosowany do jazdy na bagażniku tzn. z osi tylnego koła wystawały ok. 8 cm śruby, na które można było postawić nogi. Można było podczas jazdy wskakiwać na bagażnik co zresztą w czasie naszej podróży się przydawało. Na bagażniku był przymocowany kawałek koca więc było wygodnie. Czas naglił. Kiedy odjeżdżaliśmy był płacz i żal. Pojechaliśmy. Byłem ubrany tylko w mundurek harcerski. Miałem małą apteczkę podręczną wielkości 150x80x120 mm i nóż harcerski - „finka”. Ojciec byli wciąż w drelichowym mundurze Czerwonego Krzyża. W plecaku przechowywali mundur i sztandar powstańczy. Za ten sztandar byli odpowiedzialni - byli bowiem sztandarowym w Zawiązku Powstańców w Katowicach. Jechaliśmy z uciekinierami.

KOLEJNY ODCINEK "NIEMCY SĄ WSZĘDZIE" 

 


[1] Męska Szkoła Powszechna nr 23 im. J. Kochanowskiego przy ul. Wojciechowskiego 99 (Wojciech Janota: Katowice między wojnami. Miasto i jego sprawy 1922-1939. Łódź: Księży Młyn, 2010, s.117.ISBN 978-83-7729-021-7).

[2]Obecnie III Liceum Ogólnokształcące im. Adama Mickiewicza w Katowicach

[3] Liga Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej (LOPP) - masowa polska organizacja paramilitarna powołana w 1928 z połączenia założonej w 1923 Ligi Obrony Powietrznej Państwa i założonego w 1922 Towarzystwa Obrony Przeciwgazowej. Miała na celu promowanie lotnictwa sportowego, komunikacyjnego i wojskowego. Działała do wybuchu II wojny światowej w 1939. (źródło: wikipedia)

[4] W stosunku do rodziców w domu zawsze używaliśmy najwyższej formy grzecznościowej mówiąc przez „wy” (godać za dwoje). Taką formę zachowuję również w niniejszych wspomnieniach 

[5] Męska Szkoła Powszechna nr 21 im. Józefa Lompy mieściła się przy ul. Wojciechowskiego 107

[6] Poprawnie Freikorps Ebbinghaus – niemiecka jednostka dywersyjna biorąca udział w walkach na Górnym Śląsku w pierwszych dniach II wojny światowej. Jednostka działająca pod auspicjami Abwehry rekrutowała się spośród mieszkańców polsko-niemieckiego pogranicza, głównie Niemców, którzy tuż przed wybuchem wojny uciekli z Polski. W ostatnich dniach sierpnia 1939 r. wcielono w jej szeregi zatrzymanych mieszkańców polskiej części Śląska, którzy pracowali w kopalniach czy hutach po stronie niemieckiej. Członkowie nie mieli prawie żadnego przeszkolenia wojskowego, ich atutem była jednak znajomość języka polskiego i okolicy, w której mieli działać. Dużą rolę miało też ich antypolskie nastawienie, podsycane przez propagandę III Rzeszy. Ubrani byli po cywilnemu, nosili jedynie specjalne odróżniające opaski. W pierwszych dniach II wojny światowej jego członkowie mieli za zadanie prowadzić dywersję na polskim Górnym Śląsku i przejmować kontrolę nad zakładami przemysłowymi. Nieudane próby realizacji tych celów Freikorps opłacił wysokimi stratami. (źródło: wikipedia)

[7] W trakcie wojny obronnej 1939 r. z Katowic w nocy z 2 na 3 września wycofały się większe jednostki Wojska Polskiego. Do starć na terenie miasta z nacierająca od strony Mikołowa w dwóch kolumnach niemiecką 239. dywizją piechoty, doszło w dniu 4 września. Obrony miasta podjęły się nieliczne oddziały sformowane z harcerzy, kilku pozostałych w mieście oddziałów wojska polskiego, byłych powstańców śląskich i ochotników. Jedna z niemieckich kolumn po sforsowaniu wysadzonego przez polskich saperów na ul. Piotrowickiej mostu nad Kłodnicą znalazła się na wiadukcie nad torami w Ligocie gdzie została ostrzelana z okolicznych domów. Po złamaniu oporu stwierdzono, że zginęło 4 polskich obrońców, a około 20 zostało rannych. W tym czasie oddział zwiadowczy 239. dywizji znajdujący się w okolicy więzienia przy ul. Mikołowskiej, był ostrzeliwany z Domu Powstańca i budynku przy ul. J. Słowackiego 41/43, aż do czasu nadejścia niemieckich posiłków od strony Batorego. Główna kolumna niemiecka została następnie ostrzelana w rejonie kościoła św. Piotra
i Pawła przy ul. Mikołowskiej przez oddział Franciszka Feigego. Nieco wcześniej ulicą Gliwicką od strony Załęża w rejon Placu Wolności dociera polska 11. kompania IV batalionu 73. pułku piechoty pod dowództwem kapitana Mariana Tułaka. W rejonie placu wywiązała się strzelanina z dysponującym moździerzem i karabinem maszynowym oddziałem Freikorpsu, w trakcie której oddział kpt. Tułaka przedarł się do kopalni "Katowice" będącej pod kontrolą por. Franciszka Kruczka. Obrońcy pod dowództwem kaprala Hińczuka (?) obsadzili także Liceum im. Skłodowskiej-Curie, z którego ostrzeliwali wojska niemieckie wkraczające ul. Jana Matejki. (źródło: wikipedia)

[8] Wola – wieś w Polsce położona obecnie w województwie śląskim, w powiecie pszczyńskim, w gminie Miedźna.